niedziela, 27 maja 2012

"Harry Potter i insygnia śmierci"


autor: 


"Po śmierci Dumbledore'a Zakon Feniksa wzmaga swoją działalność, próbując przeciwstawić się coraz potężniejszym siłom śmierciożerców. Harry wraz z przyjaciółmi opuszcza Hogwart, by odnaleźć sposób na pokonanie Voldemorta. Wyprawa ta pełna niepewności i zwątpienia najeżona jest niebezpieczeństwami, a co gorsza nikt nie wie, czy zakończy się sukcesem i czy wszyscy dotrwają do jej końca.
Dlaczego Dumbledore nie pozostawił Harry`emu czytelnych wskazówek? Czy przeszłość nieżyjącego dyrektora kryje jakieś niezwykłe tajemnice? Jaką rolę odegra Snape przy boku Voldemorta? Czy Harry`emu uda się dotrzeć do najważniejszych miejsc i faktów dotyczących jego rodziny? Siódmy tom przygód Harry'ego Pottera jest już ostatnią częścią cyklu i - jak spodziewają się czytelnicy - przynosi odpowiedzi na wszystkie istotne dla potteromaniaków pytania."

Dla tych wszystkich, których można nazwać "potteromaniakami", to co napiszę będzie czymś niezrozumiałym. Przeczytałem tylko ostatnią część przygód młodego czarodziej. Pchnęła mnie do tego ekranizacja, która zrobiła na mnie całkiem dobre wrażenie. Teraz wiem, że dobrze zrobiłem. Bohaterowie, na swój wiek nadal pozostają rażąco infantylni. Przez to są dla mnie całkowicie niewiarygodni. Na szczęście pojawiają się też inne postacie, które choć trochę potrafią zaciekawić. Wyjątkiem może być przedostatni tom zatytułowany "Książę półkrwi". Wyjątkiem bo, jak się domyślam, opowiada w jakimś większym stopniu o jej tytułowym bohaterze czyli Severusie Snape. Dla mnie to jedyna postać, która wnosi do niej coś ciekawego, coś, co z jednej strony tkwi w świecie magii, ale z drugiej dotyczy każdego żywego człowieka.
    Snape to jedyny naprawdę realny i w pełni dramatyczny bohater tej przydługawej opowieści. Wśród tych wszystkich kolorowych postaci, fajerwerków i jakże modnej wizji zagłady ludzkości Severus Snape został ukazany jako postać szarpana głębokimi dylematami i rozpaczą. Został pokazany z zewnątrz jako silny, wyniosły i czasem nad wyraz ostry czarodziej. Na szczęście Autorka nie zapomniała pokazać Severusa jakim był w środku głęboko skrywanym, wrażliwym człowiekiem. A był człowiekiem który prawdziwie kochał, bo od czasów, zanim jeszcze Potter pojawił się na świecie aż do samej śmierci. Kochał kobietę, której i tak nie mógł mieć dla siebie, kochał nawet wtedy gdy już nie było jej wśród żywych. Co więcej, mimo przynależności do wrogiego obozu, poprzysiągł chronić syna swojej ukochanej przed swoim władcą. I w tym autorka zawarła cały dramat, nie tylko czarnego bohatera książki, ale też wielu ludzi. Któż z nas, odsuwając w niepamięć, marzy skrycie, kocha, gubi się pomiędzy tym, co dyktuje rozum a tym, co podpowiada serce. Dla Severusa Snape warto było poświęcić kilka dni na lekturę.

Tomasz R.Głogowski