„My rotten Valentine” to popełnione przez Panią Żak
opowiadanie - monodram w konwencji horroru z zawirusowanymi ludźmi zamienionymi
w zombie. Brzmi dziwnie? I takie jest. Tak niespotykaną formę autorka nadała
swoim przemyśleniom o naturze ludzkiej. Na kilku zaledwie stronach jesteśmy
świadkami horroru, jaki rozgrywa się w mózgu bohaterki Laury. Już od samego
początku ulega ona przemianie. Tworząc związek z Markiem, dopuszcza do siebie i
pozwala owładnąć fobiom, które dla niego są podstawą egzystencji. Pomimo sprzeciwu matki, uważa swój wybór partnera za właściwy i uzasadniony. Pomimo, że
jego działania mogą uchodzić za zapobiegliwość i ostrożność, żadne z nich nie
może czuć się bezpieczne. Dalsze, niespodziewane wydarzenia skutkują
działaniami, których Laura nie spodziewałaby się sama po sobie. Walka z
otaczającą rzeczywistością i z własnymi myślami to kwintesencja opowiadania.
Miejsce akcji bardzo sugestywnie tworzy zewnętrzny klimat stanowiący pożywkę
dla wewnętrznego świata bohaterki.
Zombie są w opowiadaniu używane dość oszczędnie i to jest
zaleta tego utworu. Właściwie są potrzebne jedynie, aby nadać tło zdarzeniom i
pokazać fragment przemiany bohaterki. Ta przemiana, wędrujące swoimi ścieżkami myśli, zmiana
priorytetów życiowych i chore zainteresowanie tym, co będzie dalej to właśnie
horror.
Autorka przeprowadzi Cię przez tą przemianę w sposób bardzo sugestywny,
a czasem zaskakujący. Niejeden fragment sprawi, że udzielą Ci się dreszcze,
które przeżywa Laura.
Jestem przekonany, że gdy potraktujesz „My rotten Valentine”
jak przenośnie, zastanowisz się nie raz nad własną przemianą. A więc, w którą
stronę biegną myśli twojego chorego mózgu? Jak zakończy się Twój horror?
T.R.Głogowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz